Dusza bez Boga – Katherine Ozment
- Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
- ISBN druk: 978-83-7967-170-0
- Epub: 978-83-7967-171-7
- Mobi: 978-83-7967-172-4
- Okładka: miękka ze skrzydełkami
- Format: 161 x 236 mm
- Premiera: lipiec 2021
KATHERINE OZMENT to nagradzana dziennikarka, dawna redaktorka w National Geographic. Jej artykuły i eseje były publikowane w takich pismach jak New York Times, National Geographic czy Salon. Obecnie wraz z mężem i trójką dzieci mieszka w Chicago.
Poznajmy „Nonów” – szybko rosnącą grupę mieszkańców USA niewyznających żadnej religii (są tak nazywani, ponieważ pytani o wyznanie, zwykle zaznaczają odpowiedź „none of the above” – żadne z powyższych). Chociaż wielu Amerykanów wychowuje się w tradycji religijnej, w ostatnich dziesięcioleciach duża liczba rodzin oddala się od swych kościołów, synagog i meczetów, zaprzestając praktykowania wiary. Co tracą, odchodząc od zorganizowanej religii?
Tradycja religijna daje nam mocne podstawy moralne i poczucie tożsamości, tworząc poczucie związku z przeszłością i silne więzi społeczne. Dzięki niej stajemy się też szczęśliwsi, zdrowsi, bardziej ofiarni. Jak bez takiego religijnego „supermarketu” osoby niereligijne mogą zaspokoić potrzebę rytuału, historii, społeczności, a przede wszystkim celu i sensu życia?
Katherine Ozment zaczęła mierzyć się z tym fundamentalnym problemem Nonów, kiedy syn zadał jej proste pytanie: „Kim jesteśmy?”. Poruszona jedyną odpowiedzią, jaka przyszła jej do głowy – „Nikim” – wyruszyła na wyprawę przez zmieniający się pejzaż Ameryki, by poszukać lepszej.
Dusza bez Boga to zarówno osobista opowieść, jak i krytyczna analiza wielu sposobów, w jakie niereligijni Amerykanie tworzą własne tradycje i własne społeczności w coraz bardziej zsekularyzowanych czasach. Wnikliwa, zaskakująca i porywająca wyprawa Ozment pokazuje, jak szukać własnej drogi do satysfakcjonującego życia.
- Nieważne, czy jesteś ateistą, kimś duchowym-ale-niereligijnym, czy niekiedy medytujesz albo stałeś się zagubionym poszukiwaczem, Dusza bez Boga pomoże ci znaleźć odpowiedź na wielkie pytania życia.
Laura Fraser, autorka An Italian Affair
- Z wielką wnikliwością i wrażliwością Ozment prezentuje porywający, pouczający i inspirujący opis tworzącej się kultury świeckiej. Szczerze polecam wszystkim, którzy już nie wierzą i nie praktykują, ale pragną mimo to wieść życie pełne sensu i znaczenia.
Phil Zuckerman, autor Living a Secular Life
- Dusza bez Boga fundamentalnie zmieniła sposób, w jaki zamierzam wychowywać swoje dzieci.
Steven D. Levitt, autor Freakonomics
- Nie będzie spoilerem stwierdzenie, że Katherine Ozment wyrusza na poszukiwanie duszy tylko po to, by odkryć, że posiadała ją przez cały czas. Czuję się dumna, że należę do jej plemienia – ludzkiego i bezbożnego.
Catherine Newman, autorka Catastrophic Happiness
FRAGMENTY:
Któregoś wieczoru przed pięciu laty usłyszałam dziwne odgłosy za oknem naszego domku niedaleko Bostonu. Stał naprzeciw greckiej cerkwi prawosławnej, niskiej kamiennej budowli z kopułą zwieńczoną krzyżem. Miałam akurat iść do łóżka, kiedy dobiegł do mnie dziwny odgłos stłumionych stąpań, jakby setek sunących stóp, zbliżających się coraz bardziej.
– Mamo! – zawołał mój syn, wtedy ośmioletni. – Chodź popatrz!
Dołączyłam do niego przy oknie i razem przyglądaliśmy się, jak wierni – starsi, w średnim wieku, dwudziestokilkulatkowie, nastolatki i dzieci – maszerują tłumnie ulicą – zamkniętą, by umożliwić im przejście. Szli w milczeniu, każdy ze świecą w dłoniach, prowadzeni przez kapłana w długiej szacie. Tuż za nim kilku mężczyzn dźwigało ozdobne mary okryte świeżymi kwiatami, z leżącą na nich małą lalką w białej sukience. Patrzyliśmy z synem, a procesja zatrzymała się przed naszym domem. Mali chłopcy poprawiali zbyt mocno zawiązane krawaty, dziewczynki kołysały się w długich sukniach, mężowie i żony przytulali się w chłodnym wieczornym powietrzu.
– Co oni robią? – zapytał.
– To rytuał – odparłam; uznałam, że chyba jest Wielki Piątek.
– A dlaczego my tak nie robimy?
– Bo nie jesteśmy wyznawcami greckiego prawosławia.
– To czym jesteśmy?
Pomyślałam o słodyczach i zabawkach, które kupowałam dla niego i jego dwóch młodszych sióstr na każdą Wielkanoc, o tych pełniutkich koszykach, jakie stawiałam im w pokojach, kiedy spali, o poszukiwaniach wielkanocnych pisanek, jakie im organizowałam. Tylko tyle moje dzieci kojarzyły z największym świętem chrześcijaństwa: kolorowe plastikowe jajka i opakowane w sreberko czekoladowe króliczki. Nawet ta lalka w białej sukience – przedstawiająca małego Jezuska – była dla nich tajemnicą.
[…]
Kiedy ulica opustoszała, mój syn odwrócił się od okna.
– No więc czym jesteśmy? – powtórzył pytanie.
Patrzyłam na niego, czując, że się czerwienię. Szukałam jakiejś przemyślanej, spokojnej odpowiedzi, ale w efekcie wyrzuciłam z siebie słowa, których natychmiast pożałowałam.
– Niczym nie jesteśmy.
Fragment I
[…] wkroczyłam w amerykańskie życie pozareligijne, by sprawdzić, jak ludzie realizują potrzeby, kiedyś zaspokajane łącznie przez religię. Odkryłam grupy świeckie i humanistyczne – nazywane „bezbożnymi kongregacjami” – i przekonałam się, że zaczynają zyskiwać popularność, łącząc ludzi niereligijnych we wspólnoty oparte na wspólnych wartościach. Zbadałam także dobrze już znane opcje „lekko religijne”, takie jak uniwersalizm unitariański, humanistyczny judaizm i kulturę etyczną. Czym różnią się te zbiorowości od nowszych tak zwanych kościołów ateistycznych? Czy takie eklektyczne doświadczenie religijne jest lepsze niż żadne?
Podróżowałam do religijnych i niereligijnych zgromadzeń, rozmawiałam z naukowcami, działaczami społecznymi i rodzicami, obserwowałam swoją i inne rodziny, I cały czas próbowałam znaleźć odpowiedź na pytanie – to, jak mi się wydawało, które mój syn zadał naprawdę: czy moja rodzina i ja potrafi dla tego dobra, jakie niesie religia, znaleźć ważkie alternatywy? Wędrówka doprowadziła mnie do programu wchodzenia w dojrzałość, zastępującego tradycyjną bar micwę i konfirmację, na szczyty gór, gdzie moje dzieci i ja odczuliśmy jeśli nie obecność Boga to w każdym razie zachwyt i podziw, na świeckie buddyjskie rekolekcje w Nowym Meksyku, gdzie duchowość oznacza siedzenie bez ruchu i oddychanie.
Fragment II
Carter jest ojcem czterech dziewczynek i mieszka w Jackson, w Missisipi. Wychowywał się w południowej tradycji baptystów, i trwał w niej, dopóki sobie nie uświadomił, że nie wierzy już w Boga ani w biblijną naukę. Opowiedział […], że kiedy odszedł od religii, nie miał nikogo. Religia była całym jego życiem i nagle został całkiem sam. Stracił żonę, stracił swoją wspólnotę; kiedy ktoś z uczniów wykrył, że jest niewierzący, musiał zrezygnować z pracy w konserwatywnej szkole, żeby uczyć gdzie indziej. Kiedy spytałam, jak to jest, być ateistą w Jackson, nie starał się dobierać słów.
– Missisipi jest najbardziej religijnym stanem – powiedział. – Ujawnić się jako niewierzący to towarzyskie samobójstwo.
Opis i zdjęcia pochodzą ze strony Wydawnictwa Stapis.